czwartek 8 luty, ostatni poranek i śniadanie w Otres Beach II, około godziny jedenastej zwracamy klucze do pokoju i wsiadamy do małej furgonetki, która przyjechała po nas w kierunku Kampot. Kierowca robi kilka przystanków w prawie wszystkich hostelach w Sihanoukville i dopiero dobre pół godziny później w końcu kierujemy się na południe.
Trochę ponad dwie godziny zajmuje nam dotarcie do naszego nowego miasta-gospodarza położonego pod masywem Bokor, po przyjeździe jedziemy tuk-tukiem, który oddala się od brukowanych ulic, by zatopić się w bardzo małych uliczkach. Ostatnia tura, śmieci i nagle jesteśmy w uroczym, zielonym i kwiecistym ogródku ze stolikami ustawionymi na zewnątrz pod chatami palm : Bandiniego, nasz dom na trzy noce. Nasz pokój jest ogromny za znacznie bardziej rozsądną cenę niż w Sihanoukville?, tego samego wieczoru zapewniamy również o cenach posiłków, które wróciły do normy. Za dolara możemy go również dostarczyć i cieszyć się cichym ogrodem na kolację.. Młoda kobieta w recepcji, uroczy, troszczy się o nas.
Następnego dnia wypożyczamy jeden z ich skuterów na dwa dni i jedziemy do pobliskiego miasteczka : Zdjęcia. Jeśli ten ostatni jest znany z rynku krabów, idziemy nim tylko, żeby iść trochę dalej na wschód w kierunku plantacji papryki. Wokół jest ich kilka, a większość oferuje bezpłatne wycieczki, ale zawsze idziemy dalej polną drogą, aby się tam dostać Pieprzowa Farma Sothy, z których w karczmie widzieliśmy broszurę.
W dwuhektarowym gospodarstwie jest kilku wolontariuszy, w dużej mierze porośnięte drzewami owocowymi, w tym trochę francuskiego, więc wybieramy się na wycieczkę po francusku – mniej ludzi ! – i zacznij siedzieć przy stole z inną parą. Młody wolontariusz opowiada nam historię papryki Kampot, na całym świecie słynie ze swojego smaku. Próbowano kultur w innych regionach, ale to gleba prowincji nadaje papryce szczególny smak i nie można jej rozmnażać gdzie indziej.. Papryka Kampot również korzysta z Chronionego Oznaczenia Geograficznego. (IGP).
Plus logo IGP, Sothy's Pepper Farm jest członkiem Stowarzyszenie Promocji Papryki Kampot który respektuje wytyczne francuskiej marki EcoCert : nie używa się chemicznych nawozów ani środków owadobójczych, w Sothy sprytne mieszanki lokalnych roślin odstraszają owady atakujące plantacje. Wytwarzają nawet energię za pomocą turbiny wiatrowej i paneli słonecznych.
Pijąc słowa naszego przewodnika i owocowy koktajl na żywo z plantacji, następnie przechodzimy do degustacji ich pieprzu w tych czterech formach, które możesz znać. Zielony, zboża są zbierane, gdy nie są jeszcze w pełni dojrzałe, zazwyczaj moczone są w oleju i spożywane na świeżo. Noir, to zielone ziarno pozostawione do wyschnięcia na kilka dni przed sortowaniem i sortowaniem. Róż, to ziarno osiągnęło dojrzałość, zbierane pojedynczo i suszone na słońcu, mniej łatwe do zdobycia. Blanc, to czerwone ziarno nasączone wodą w celu usunięcia skały płonnej przed wysuszeniem.
Uzbrojeni w naszą nową wiedzę, to kolejny francuski wolontariusz, który zabiera nas na plantację, w suszarce, a następnie w sortowaniu, ucząc nas na każdym kroku nowych rzeczy o uprawie papryki. Zadowolony z naszej wizyty, śledzimy nasze kroki – przynajmniej nasze koła od zawsze na skuterze – dostać się do Kep National Park. Portiernia przy wejściu nie zawsze jest dozorowana, jeśli ktoś tam jest, opłata za wstęp wynosi $1 Jak nazwać nietoperza z peruką?. Pijemy piwo w Led Zep Cafe, która rozdaje kopię mapy szlaku wszystkim swoim klientom.
Nous voilà partis comme de véritables touristes, sans eau et en claquettes pour une courte promenade dans la jungle. Ce qui pourrait rappeler à certains notre aventure dans la jungle malaisienne, mais cette fois-ci les chemins sont – presque – bien indiqués et nous arrivons au sommet de la colline assez facilement, ayant espéré profiter d’un superbe point de vue.
Raté, la végétation est bien trop dense ! Nous saluons le petit bouddha blanc qui siège là, imperturbable – lui a compris depuis longtemps que le bonheur n’est pas forcément dans l’admiration d’un paysage, preuve en est il tourne le dos à la baie de Kep 😀 – i rozpocząć zejście, które nie doprowadzi nas tam, gdzie myśleliśmy. Uwaga, cieszymy się na chwilę widokiem morza pośrodku gałęzi, gdy dochodzimy prawie do podnóża wzgórza, warto było się pocić, powiesz mi ! Poza tym dopiero wtedy, gdy nasze stopy ponownie dotkną smoły, stajemy twarzą w twarz z kilkoma małpami, gdy podczas naszej krótkiej wędrówki nie widzieliśmy żadnych śladów dzikiej przyrody. !
Dzień dobiega końca, wracamy twarzą w stronę zachodzącego słońca i postanawiamy skorzystać z dowozu posiłków u Bandiniego, leur jardin est tellement calme et relaxant qu’il est dur de le quitter !
Crabe géant et maison qui bouge
Cela fait une impression bizarre quand on se relaxe dans un jardin cozy et que l’on voit une maison se déplacer au dessus de la clôture ! Elle devait sûrement déménager 🙂
(Elle était bleue, mais pas adossée à une colline.)
NDLR : Restez connectés, la vidéo sera disponible dans le prochain article !
Passé le marché, il y a aussi le crabe géant dans la baie (de mer), impressionnant.
Le fait de voir un bonhomme piquer les mûres baies (de poivre) parmi des milliers dans un panier pour les trier avec un sourire pas peu fier, passionnant.
Évidemment, même si ce n’est pas précisé, les suceurs de sang sont toujours de la partie, que l’on soit en ville ou dans cette oasis de calme. Irritant, grattant, gonflant, récurent, persistent mais… pas important . 🙂 Bzzzzzz !
La dégustation de poivre cela donne quoi ? Ça doit picoter la bouche un peu non ? ..en tous les cas, on ne doit pas trop en abuser 😉
J’ai beaucoup aimé, la phrase sur le bonheur et aussi la petite vidéo ainsi que la chanson associée.
Sympa la mise en page où l’on voit mieux les photos, même si chez moi il y avait un partie du texte coincé entre deux photos avec des lignes de 3 mots pas plus et la vidéo superposant une photo. Pas bien grave, c’est le contenu qui compte 🙂
Merci pour la partage.
Dbać
Le petit buddha m’a inspiré ! Quand à la musique, j’ai trouvé bien drôle d’entendre “holiday in Cambodia” dans la chanson, j’ai un peu moins ri en lisant le reste des paroles qui parlent de la période sous Pol Pot.
Merci pour ton retour sur le bug, j’ai pu le reproduire sous Chromium, Opera et Edge… Il n’y a que sur Firefox (version 59) que le bug n’apparait pas. Quel navigateur utilises-tu ?
Oui le poivre était fort savoureux 😉 , nous aurions bien aimé en prendre avec nous mais nous n’étions pas sûre de passer la douane australienne avec.